Blood Incantation
06.05.2025

Koncert Blood Incantation – Warszawa – Progresja 27.04.2025 [Relacja/Recenzja]

Na koncert Blood Incantation czekałem długo… Gdy tylko dowiedziałem się, że skład z Kolorado odwiedzi Polskę podczas trasy promującej najnowszy krążek “Absolute Elsewhere”, od razu kupiłem bilety bez chwili zastanowienia. Na początku koncert w Warszawie miał się odbyć w Klubie Niebo na Nowym Świecie. Promotorzy zapewne po entuzjastycznym odbiorze wieści o koncercie przez fanów i błyskawicznej sprzedaży biletów postanowili przenieść wydarzenie do Progresji, co niesamowicie mnie ucieszyło.

Nadszedł dzień koncertu… Ten słoneczny, niedzielny poranek, w moim przypadku nie mógł rozpocząć się w inny sposób niż od włożenia płyty CD “Absolute Elsewhere” do napędu. Wiedziałem, że mój maniakalny szał oczekiwania i ekscytujące napięcie związane z koncertem niedługo zostanie ukojone. Cały dzień fantazjowałem o tym jak finalnie będzie wyglądał/brzmiał koncert metalowców z kosmosu, mogłem co prawda wejść na YouTuba lub Instagramową relacje zespołu i wszystkiego przedwcześnie się dowiedzieć, ale gdzie wtedy cała zabawa?

Ta niedziela w kosmicznych, ciężkich i hipnotyzujących rytmach zleciała mi całkiem szybko. Zanim się obejrzałem była już pora by wychodzić z domu, usłyszeć tą cudowną muzykę na żywo… Wydarzenie otwierał zespół, o którym nigdy wcześniej nie słyszałem, a mianowicie Minami Deutsch. Grupa z Japonii, a dokładniej z Tokyo grająca w klimacie krautrocka i rocka psychodelicznego. Niestety ten występ mnie ominął, po przestaniu długiej, zawiłej kolejki do wejścia zdążyłem usłyszeć jedynie ostatni kawałek muzyków z dalekiego wschodu. Zdecydowanie muszę bardziej zagłębić się w ich twórczość, ponieważ z tego co słyszałem, opinie innych były bardzo pozytywne.

W czasie przerwy pomiędzy support’em a wyczekiwanymi przeze mnie headliner’ami udało mi się zająć świetne miejsce, przed konsoletą dźwiękowca na samym środku hali. Wyjątkowo nie zależało mi na pierwszym rzędzie przy barierce, chciałem jak najlepiej słyszeć wszystkie niuanse tej jakże skomplikowanej muzyki. Progresja tego wieczoru pękała w szwach i czuć było w powietrzu elektryczną ekscytacje wszystkich zebranych. Do koncertu zostało jakieś 20 minut, gdy nagle każdy z członków zespołu wyszedł na scenę zakapturzony i chwycił za swój instrument, jak gdyby nigdy nic. Czułem się bardzo zmieszany, bo nie byłem pewien co się dzieje. Czy koncert już się zaczynał? Czy moje skryte fantazjowanie o epickości koncertu zdało się na nic? NIE. Okazało się, że zespół dopiero rozpoczynał swój soundcheck, bo widocznie wcześniej zabrakło im na to czasu. Uffff… Z fascynacją słuchałem każdego z wyizolowanych instrumentów grających miażdżące czaszkę riffy, kosmiczne, pochłaniające melodie na czystym kanale, precyzyjne pasaże basowe, techniczne blasty perkusyjne i growlujący, przeszywający wokal Paula Riedla. Chwile później dostaliśmy 30 sekundowy urywek jednego z utworów w wykonaniu całego zespołu. WOW… Szczęka opadła mi do ziemi, wszystkie elementy spięte w harmonijną całość tworzyły muzykę tak idealną i piękną, że gdy zespół przestał i zszedł z powrotem na backstage czułem maksymalną niecierpliwość. Nie mogłem się doczekać.

Oszczędzając już na moich wewnętrznych odczuciach, buzujących we mnie aż do rozpoczęcia koncertu, przejdę do sedna… Zaczyna się!!!!!! Teraz już na pewno. Nie miałem najmniejszych wątpliwości. Po dwóch skrajnych stronach sceny stały 2 piaskowe filary w egipskim klimacie, takie same jak na tyle fizycznego wydania “Absolute Elsewhere”. Chwile przed wejściem muzyków na scenę, na filarach rozpaliły się czerwonym krwistym światłem antyczne hieroglify, dodające mistycznego ambientu do całej otoczki. Długo nie trzeba było czekać. Muzycy wreszcie weszli na scenę, a ja wiedziałem, że zaraz zacznie się astralny spektakl dla moich uszu w postaci The Stargate i The Message zagranych kolejno po sobie. Tak też się stało. Wybrzmiał ikoniczny sampel “bąbelków”, rozpoczynający The Stargate, a od razu po nim weszły gitary i te czające się jak drapieżnik na ofiarę przejścia perkusyjne, które zwiastowały coś wielkiego. W momencie, kiedy przyłączył się już cały zespół oniemiałem… Te riffy, te melodie, to wszystko na żywo robiło jeszcze większe wrażenie niż którykolwiek z setek odsłuchów, czy to z CD’ka, czy ze Spotify. Brzmiało to naprawdę ciężko i z klasą, a po panach z USA było widać, że grają z wielką przyjemnością i nie robią tego na siłę. Po dwóch minutach deathmetalowej jazdy bez trzymanki, przestery nagle zgasły a uszom całej Progresji ukazał się pierwszy “clean moment” z całej płyty… To było coś pięknego. Owy moment, jak gdyby wprowadził wszystkich zgromadzonych w psychodeliczny trans, każdy bujał głową w rytm gitar kołysząc się z boku na bok, a co poniektórzy wczuwali się nawet bardziej tańcząc w chaotyczny sposób do muzyki, która wciągała ich do zupełnie innego świata, świata Blood Incantation.

Pod koniec The Stargate [Tablet I] niestety pojawiły się drobne problemy techniczne, których przyczyny nie znali chyba nawet sami muzycy, ani dźwiękowiec stojący tuż za mną. Na około 10 sekund jakby odcięło wszystkie fronty i dźwięk gitar wydobywał się jedynie z paczek stojących na scenie, a perkusje było słychać na surowo. Po utworze wokalista zbył to śmiesznym żartem, że Stargate jest zaprogramowany na antycznej technologii, która czasem może się zawieszać;)

Moim faworytem z setlisty definitywnie był utwór The Message [Tablet I]. Chociaż nawet nie wiem, czy można nazwać to utworem, może bliższe i bardziej trafne byłoby określenie, że jest to kosmiczna, dźwiękowa podróż przez świadomość, czas i przestrzeń. Światła zapaliły się na kolor fioletowy, a rozpoczynająca energetyczna perkusja, która przechodzi w psychodeliczne, czyste partie gitarowe z lejącym się po nich reverbie zaczęły napędzać kompozycje. Wszystko po to, żeby chwilę później przywrócić mroczny, brutalny, deathmetalowy ciężar z jaskiniowymi wokalami, który całkowicie mnie porwał. Chociaż nie dało się nie headbangować i niewątpliwie każdy z zebranych bawił się przednio, na koncercie nie było ani jednego moshpitu, co bardzo mnie zszokowało. Przy wypełnionej aż po brzegi Progresji dziwnym i niecodziennym widokiem był brak “koła” na środku hali. Może to przez mnogość spokojnych momentów w nowych utworach? Może każdy, tak jak ja, chciał się skupić na jakże technicznym graniu muzyków? Nie mam pojęcia…

Po nieziemskim wykonaniu wszystkich kawałków z najnowszego albumu, muzycy zagrali jeszcze utwór “Inner Paths (to Outer Space)” z ich kultowego albumu pt. “Hidden History of the Human Race” z 2019 roku, a następnie “Obliquity of the Ecliptic” z singla pt. “Luminescent Bridge”. Pomiędzy dwoma ostatnimi utworami scenę wypełniła hipnotyzująca solówka na syntezatorze, reszta członków zespołu opuściła scenę, pozostawiając klawiszowca samego w świetle pulsującego światła. W połowie tej ambientowej improwizacji powrócił perkusista, który niczym w transie, co pewien czas uderzał w wielki gong, potęgując atmosferę mistycyzmu i kosmicznego zawieszenia.

Podsumowując… Z Progresji nie wyszedłem zawiedziony, a z wielkim uśmiechem na twarzy. Był to jeden z tych gigów, który po zakończeniu pozostawiał niedosyt i chęć usłyszenia bisu. Ten koncert to nie była tylko muzyka. To był galaktyczny rytuał, dający transcendentne objawienie. Energia, którą muzycy oddali na scenie, zostanie ze mną na jeszcze długi czas. Dla mnie, są Bogami… Jeśli jeszcze kiedyś Blood Incantation zdecydują się przyjechać do Polski, na pewno wybiorę się na nich ponownie.

Władca Kurzu

Blood Incantation – death metalowy zespół muzyczny z Denver w stanie Kolorado, założony w 2011 roku. Są znani z łączenia oldschoolowego death metalu z elementami psychodelicznymi i kosmicznymi/kosmicznymi. W skład zespołu wchodzą: Paul Riedl na wokalu i gitarze, Morris Kolontyrsky na gitarze, Jeff Barrett na basie i Isaac Faulk na perkusji.

https://www.bloodincantation.org/
Portal o nowych technologiach, sztucznej inteligencji (AI), lifestylu, motoryzacji, stylu, smartfonach, komputerach oraz wszystkim, co kształtuje naszą współczesną rzeczywistość.
NEWSLETER
ZAPISZ SIĘ I BĄDŹ Z NAMI NA BIEŻĄCO
© 2025 SmartYou. All rights reserved.